Popularne tematy
#
Bonk Eco continues to show strength amid $USELESS rally
#
Pump.fun to raise $1B token sale, traders speculating on airdrop
#
Boop.Fun leading the way with a new launchpad on Solana.
Za każdym razem, gdy rozmawiam z najemcą, którego eksmituję, wszyscy bez wyjątku chcą, żebym (prawnik) wiedział, że są dobrymi ludźmi.
Silne ludzkie pragnienie bycia wysłuchanym. To nie jest coś, czego się spodziewałem, gdy po raz pierwszy zacząłem koncentrować się na eksmisjach.
Najemcy zagłębiają się w intymne szczegóły dotyczące tego, co się wydarzyło, podają mi 10-letnie ramy czasowe, wracają do momentu podpisania umowy najmu itd... Tymczasem ja po prostu chcę porozmawiać z nimi o nadchodzącym procesie lub spróbować załatwić sprawę. Nie ma znaczenia - chcą najpierw opowiedzieć mi swoją prawdę. To niezbędna część rytuału.
Nie ma znaczenia, czy ma to jakikolwiek wpływ na sprawę, na negocjacje, wiele razy nie jest to nawet istotne dla czegokolwiek. Chcą być wysłuchani.
Czasami to pragnienie bycia wysłuchanym skłania ludzi do pójścia na proces i nieosiągnięcia ugody. Ludzie chcą swojego dnia w sądzie, chcą oceny swoich rówieśników (lub tak im się wydaje).
Dla nich ważne jest, aby wiedzieć, że ich wysłuchałem i rozumiem, że nie są złymi ludźmi. Zajmują wyjątkowo dużo czasu, aby opowiedzieć mi swoją wersję wydarzeń. Dlaczego nie zapłacili czynszu, jak mój klient jest prawdziwym draniem i jak to wpłynęło na ich życie.
Nic w ich historii nie zmienia mojej pozycji. Jeśli już, to podanie mi większej ilości informacji o sobie daje mi przewagę później. Ale muszą to z siebie wyrzucić. Niosą tę historię jak ciężar i ktoś musi ich wysłuchać, gdy ją zrzucają.
To nie jest unikalne dla najemców. To prawda dla prawie każdej strony, którą reprezentowałem w postępowaniu sądowym. Brałem udział w dziesiątkach mediacji. I prawie za każdym razem mój klient zajmuje 30-40 minut, aby szczegółowo wyjaśnić mediatorowi, jak druga strona ich skrzywdziła. Na początku próbowałem mówić moim klientom: "mediator nie jest osobą zbierającą fakty, zapłaciliśmy za 4 godziny, nie marnuj tego na próbę przekonania mediatora do swojej wersji". To nie pomaga, każda strona musi to z siebie wyrzucić. Chcą powiedzieć mediatorowi wszystko.
Czasami zdarza się to podczas rozmowy telefonicznej z najemcą, gdy po raz pierwszy rozmawiamy o ugodzie. Czasami zdarza się to na korytarzu sądowym tuż przed procesem. Dzieje się to często przed sędzią, gdy tylko ustalamy datę rozprawy. Po prostu nie mogą się powstrzymać - historia nie jest istotna dla ustalenia daty rozprawy, ale zagłębiają się w tyradę, którą ćwiczyli przez dni przed przesłuchaniem. Chcą powiedzieć sędziemu prawa i ruchu, sali sądowej, wszystkim, dlaczego nie płacili czynszu przez 6 miesięcy. Ich wersja historii o tym, dlaczego są dobrymi, przyzwoitymi ludźmi.
Sędzia z szacunkiem słucha, pozwala im skończyć, a następnie mówi: "dziękuję pani, ale to nie jest istotne dla dzisiejszego przesłuchania".
Musiałem się nauczyć (i wciąż nad tym pracuję), jak dać im przestrzeń, aby mogli się wypowiedzieć i opowiedzieć mi swoją historię. Wciąż nad tym pracuję.
To sprawia, że myślę, że może ludzie po prostu potrzebują być wysłuchani. Zastanawiam się, ile stron nie złożyłoby pozwu, gdyby miały możliwość bycia wysłuchanymi przez kogoś, naprawdę przez kogokolwiek.
Najlepsze
Ranking
Ulubione