spędziłem dużo czasu z naukowcami z wielkiej litery S w ostatnim czasie i zdumiewa mnie, jak niewielu z nich pogodziło się z faktem, że praca badawcza i odkrywcza jest na stałe upolityczniona. ignorowanie tego i ukrywanie się w akademii nie jest i nigdy nie było opcją.
można by prawdopodobnie argumentować, że od projektu Manhattan do genomu — nauka była na tyle religią państwową, że można było żyć bez kwestionowania. to jest, oczywiście, bardzo głupi pomysł. nie ma apolitycznej nauki, zawsze miała być barykadą.
5,32K