Byłem w Singapurze tyle razy, a za każdym razem zabierano mnie na jedzenie białej kuchni. W końcu w zeszły piątek szef zabrał mnie na pikantne kraby. W trakcie posiłku, jeden z ważnych gości powiedział bez emocji: „Hej, wy, którzy zajmujecie się blockchainem, nie robicie nic innego jak tylko przetwarzanie danych i wydawanie monet.” Wtedy pomyślałem: hmm, dane naprawdę nie były przetwarzane, a monet też nie było. To kim ja właściwie jestem, osobą zajmującą się blockchainem, czy kimś innym? W tym momencie inny ważny gość zabrał głos: „Kiedyś zrobiłeś na mnie duże wrażenie, bo napisałeś wiersz, który nazywał się 'Czerwony coś'.” Okazuje się, że ktoś jeszcze pamięta moją działalność jako artystycznej młodej kobiety. To wspaniałe 🙃