Właściwie jestem dość zaskoczony rzadkością typów politycznych prodigiów Clintona/Obamy. W kraju liczącym 340 milionów, pomyślałbym, że umiejętności takie jak "dobrze mówić, wydawać się relacyjnym i autentycznym, wiedzieć, co ludzi obchodzi" byłyby bardziej powszechne. Ale nie, myślę, że wszyscy możemy się zgodzić, że obecnie w polityce krajowej nie ma Obamów ani Clintonów, może 1-2 maksymalnie (lewicowcy mogą mówić o Mamdanim, centryści o Shapiro, konserwatyści nie wiem, Vance?) Wskazuje to na silne efekty selektywne, które uniemożliwiają tym ludziom wejście do polityki, lub że zestaw umiejętności jest naprawdę znikomo rzadki.
115,37K