Arystoteles: "Celem wojny jest pokój." Lubię Jareda Kushnera. Czyż nie jest niedoceniany? (1) Prowadził Abraham-Accords - istotną drogę naprzód, aby przejść ponad konfliktami opartymi na tożsamości, gdzie cywile są wykorzystywani jako pionki w grach o władzę. (2) Twierdzi, że jednym z najgorszych losów, jakie można w życiu wylosować, jest urodzenie się w Gazie. (Wątpię, czy MSM skupi się na tym komentarzu.) (3) Prowadzi z optymizmem i 'mostami' oraz uznaje ludzką godność. (4) Nie trudno sobie wyobrazić, że Obama wygłosiłby tę samą mowę słowo w słowo ("prowadzić z wzajemnym zrozumieniem", itd.). Różnica polega na tym, że Kushner dostarczył rezultat.